Nemo (przepraszam, Riv-er, że się wtrącam w dyskusję ze swoimi groszami) może to jest tak, jak z chociażby blogami - łatwiej i chętniej pisze się, gdy smutno, gdy cholera bierze, gdy ten świat taki niesprawiedliwy, jakoś się to poetycko łatwiej ujmuje a dla czytającego wydaje się to jakby wznioślejsze, uduchowione itepe...
Riv-er potrafi zabawnie na pewno - wszak były już migawki z życia listonosza, mi się bardzo podobały
te fragmenty również, choć bez szaleństw - jestem na etapie odwyku od utożsamiania podmiotu lirycznego z autorem, więc mi nieco mieszasz w głowie
ale ogólnie, że tak powiem, wrażenie artystyczne bardzo pozytywne, może poza niektórymi metaforami (wg mnie na granicy patosu i śmieszności), jak "historia, która przerosła samą siebie" bo jakoś tu absurdem trąci
ale cóż nie jest absurdalne?... a miłość?...
ciepło pozdrawiam, niech weny Ci nie braknie, boś poetycka mocno
aż pozazdrościć

dobrego dnia!